niedziela, 29 kwietnia 2012

I Ty możesz pomagać bezdomnym zwierzętom! :)


W pierwszej klasie podstawówki marzyłam wraz z przyjaciółką, aby zostać prezydentem i korzystając z władzy zakazać zabijania zwierząt. Miłość do zwierząt pozostała nam do dziś :) Niestety nasze marzenia się nie spełniły… - nie jestem prezydentem, ale mam bloga, czyli jakiś mały wpływ na małe grono ludzi :) Ci ludzie mają wpływ na innych (rodzinę, przyjaciół), a tamci na kolejnych itd… Dlatego wierzę, że warto dodać taki wpis jak ten :)
  
Znam wiele osób, które nie żałują „brzydkich” (są takie?!) lub poszkodowanych zwierzaczków… A to właśnie one potrzebują najwięcej miłości! Pomagajmy dokarmiając te bezdomne, otwierając piwniczne okienko zimą, zostawiając miskę z wodą pod klatką lub przed bramą w upalne dni, reakcją na sadyzm lub tak jak Kamila (moja czytelniczka) - wolontariatem w schronisku. Nie bądź obojętna – przeczytaj jej opowieść! :)

Moja przygoda z wolontariatem zaczęła się już niemal półtora roku temu i w zasadzie przez przypadek. Mój chłopak nie miał wtedy pracy i bezczynność strasznie go męczyła. Wtedy przyszedł pomysł, by zaangażować się w wolontariat. Oferta dla wolontariuszy jest ogromna, każdy znajdzie coś dla siebie. My pomyśleliśmy o schronisku dla zwierząt… Przede wszystkim dlatego, bo uwielbiamy zwierzęta i w ogóle naturę. Znaleźliśmy pobliskie schronisko, napisaliśmy maila i umówiliśmy się z jedną ze „stałych” wolontariuszek na najbliższą sobotę (w naszym schronisku spacery są właśnie w soboty od 9 rano). Była wtedy zima, strasznie zasypał śnieg, ale pojechaliśmy. To co dobrze pamiętam to długi, długi szary mur… Aż ściskało za gardło, gdy słyszałam zza niego dziesiątki psich głosów, każdy domagający się chwili uwagi… 


Praca wolontariusza polega na poprawianiu bytu zwierzaków, na oswajaniu i socjalizowaniu. Wyprowadzamy psy na spacery, zmieniamy wodę w miskach, czeszemy, obserwujemy stan zdrowia, uprzątamy boksy. Przede wszystkim jednak KOCHAMY. :) Nasze zwierzaki mają w sobie pokłady miłości, jakich chyba nigdy nie widziałam u ludzi. Jest to tym bardziej niezwykłe, że wiele z nich spotkała naprawdę wielka krzywda ze strony człowieka, a jednak znów potrafią zaufać… Nasze schronisko liczy 120 psów i kilkanaście kotów. I mało, i dużo. Mało, jeśli porównać do wielkich schronisk, gdzie przebywa nawet ok. 4000 zwierząt. Wygląda to jednak nieco inaczej, gdy idzie się wzdłuż boksów, a w każdym spragnione miłości oczy… I wciąż przyjeżdżają kolejne.
Zanim zaczęłam pracować jako wolontariuszka nie miałam styczności ze schroniskiem. Na początku jest wiele wiele łez… Serce pęka, gdy patrzy się na te kochane mordki, które spotkało w życiu tak wiele zła. Chce się do każdego podejść, każdego przytulić, pogłaskać… Sprawić, żeby ich oczy choć na chwilę stały się wesołe, żeby zapomniały o wszystkich złych doświadczeniach. Płakałam z bezsilności, ze złości na cały brutalny świat… Wraz z zaangażowaniem w pomoc, łez jest nieco mniej. Bezużyteczny żal zmienia się w aktywne działanie. Zmieniło się całe moje postrzeganie, przewartościowałam niemal całe swoje życie. Czułam się wspaniale wracając cała brudna od psich łapek i zmęczona. :) Im bardziej zmęczona, tym bardziej zadowolona z siebie. Dawniej lubiłam spać do południa w sobotę, ale teraz? Wstaję wcześnie rano, bez narzekania. To mi dodaje skrzydeł na cały tydzień. Chyba kilka razy przez te półtora roku nie pojechałam do schroniska z różnych powodów, ale to bez sensu – skoro i tak myślami byłam ciągle tam. 


Taka działalność przynosi mnóstwo dobrego… Niesamowitą satysfakcję, gdy udaje się „dotrzeć” do wycofanego zwierzaka, nowe znajomości z naprawdę wspaniałymi ludźmi, poczucie spełnienia dobrego uczynku (cudowne uczucie…). Zdarzają się chwile, których mogłoby być jak najwięcej. Adopcje!… Celem naszej pracy jest promowanie schroniska i pomaganie w znalezieniu domków dla naszych podopiecznych. Jedyne potrzebne łzy to te ze szczęścia. Cieszy nas każda adopcja, jednak chyba najbardziej wzruszające są te najtrudniejsze. Zwierzaki stare, chore… Im najciężej znaleźć dom. A jednak zdarzają się cudowni ludzie, którzy przyjeżdżają i od razu mówią, że chcą staruszka, że wezmą jakiegoś „najbiedniejszego”. Dla takich chwil warto żyć. Potem docierają do nas zdjęcia uśmiechniętych pyszczków, które wielką miłością odwdzięczają się za okazaną dobroć… Niestety, nie zawsze jest tak kolorowo… Wiele z naszych zwierzaków kończy swój bezdomny żywot w schronisku, w swoim boksie… Najwięcej umiera zimą, nie są w stanie przetrzymać mrozów. Inne po prostu odchodzą, cichutko, bez wyraźnych chorób, ot – „ze smutku”


Musimy zrozumieć, że zwierzę nie jest rzeczą, że ma prawdziwe uczucia, prawdziwie kocha, prawdziwie się boi, prawdziwie się cieszy. Trudno znaleźć wierniejszego towarzysza niż pies i bardziej intrygujące stworzenie niż kot. Każdy ma własny charakter… Bzdurą jest sądzić, że każdy pies czy każdy kot jest taki sam. Jedne są typowymi „jedynakami” – jak nasza Zuzia, kocia królewna, która nie tolerowała towarzystwa. Inne nie potrafią żyć bez swego ludzkiego lub psiego (!) towarzystwa – jak Figaro, który z tęsknoty za swoją przyjaciółką Gerdą tak bardzo próbował przeskoczyć przez ogrodzenie boksu, że poważnie poranił sobie łapki, od tamtej pory nikt nie rozdziela tego psiego małżeństwa. :) 


Można zamykać oczy, udawać, że się nic nie widzi i nie wie, żyć jak w bańce mydlanej. Można płakać natykając się z rzadka na brutalną historię o tym, jacy okrutni potrafią być ludzie… Ale gwarantuję: to nic nie zmieni. Nadal będzie zło, smutek, nieszczęście… Ktoś może powiedzieć: wyprowadzenie kilku psów na spacer jest bez znaczenia wobec skali problemu i też nic nie zmieni. A jednak dla tych kilku psów, które wyjdą na spacer, które zostaną przytulone i zauważone to naprawdę ma wielkie znaczenie… Zachęcam – poszukajcie wokół siebie, co dobrego możecie zrobić. To zabrzmi jak okropny banał, ale jednak to jest święta prawda (przetestowałam na sobie!): nie ma nic przyjemniejszego niż dawanie innym czegoś od siebie…
Kamila
 
Dlaczego ludzie kupują kotki czy pieski ze specjalnych hodowli, skoro tyle ich jest w schronisku? Popierają tym samym okrucieństwo wobec psów i kotów, które traktowane są jak maszynki do rodzenia… Obejrzyjcie ten filmik :(

Sama przygarnęłam wiele bezdomnych zwierząt, dokarmiam te zaniedbane i wygłodzone... Będę też uczyć tego moje dzieci. Mam nadzieję, że Wy też :*
« Nowszy post Starszy post »

34 komentarze

  1. tylko to czytajac sie popłakałam. Kocham czworonogi, moze to troche samolubne, ale niestety nie dałabym sobie rady w schronisku... nie spałabym po nocach myslac o tych wszystkich cudach;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też się popłakałam. Kocham czworonogi. Smutne jest to, że niektórzy ludzie traktują zwierzęta jak zabawki, które można wyrzucić jak się znudzą.
    Sama mam psa i jest to mój najlepszy przyjaciel. Potrafi okazać swoja miłość, pocieszyć i podnieść na duchu.
    Będąc w schronisku pamiętam te wszystkie psy, gdy przechodziłam obok ich klatek. Pamiętam te oczy do dziś. Ten błagalny, pełen nadziei na nowy dom wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też ryczę teraz... sama mam w domu 3 kochane pieski i nic nie poprawia mi tak bardzo humoru jak widok łobuzowatych oczek mojego Toffisia, wiecznie głodnego Centusia i marudnego Williego. Nie są to pieski ze schroniska, ale tyle miłości ile w nich jest, nie da człowiek a nawet gromada ludzi. Sytuacja bezdomnych zwierząt w Polsce jest naprawdę poważna, ale niestety muszę przyznać że nie najtragiczniejsza. Od paru lat podróżując w wakacje po świecie widzę że w żadnym kraju nie traktuje się zwierząt tak jak u nas. Chorwacja, Włochy, Turcja, Egipt, Grecja itd itp- tam zwierzęta zostawione są same sobie i nikogo nie dziwią wychudzone psy na stacjach benzynowych błagających turystów o kawałek suchego chleba, a kiedy dostaną jedzą wolniutko, ciesząc się że coś będzie w żołądku. Osobiście jestem już przygotowana na takie sytuacje i zawsze w aucie znajdzie się jakaś dobra Polska kiełbaska która choć trochę zapełni psie brzuszki :) ciężko patrzeć na krzywdę bezbronnych istot dlatego my musimy im pomóc żeby w ich życiu nie było tylko krzywdy i tragicznej śmierci!

    OdpowiedzUsuń
  4. nie potrafię zrozumieć, dlaczego niektórzy ludzie są tak bezmyślni... mam obecnie kota, nie ze schroniska, dostaliśmy go od cioci, mieszka sobie z rodzicami. wiem na pewno, że będę chciała jeszcze mieć zwierzęta, kiedy znajdę sobie miejsce na stałe. i na pewno zabiorę psa czy kota ze schroniska.
    nie wiedziałam, że wolontariat w schronisku tak wygląda, że można przychodzić raz w tygodniu :) chyba się tym bardziej zainteresuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super :) Nie jedno zwierzątko zamerda ogonkiem na Twój widok :)

      Usuń
    2. Super jeśli się zdecydujesz !!
      Ja bym chciała być wolontariuszem w jeszcze biedniejszym stowarzyszeniu, jakim jest TOZ. Jednak niestety czas mi na to nie pozwala... W zamian za to dokarmiam wszystkie napotkane bezpańskie stworzenia! :)

      Usuń
  5. to niesamowite jak nasze pociechy czują nasz nastrój, potrafią się cieszyć razem z nami, smucić, pocieszać a nawet płakać. parę lat temu wylądowałam w szpitalu, nie było mnie w domu 2 miesiące a wtedy mój pierwszy piesek- Centuś codziennie leżał przed drzwiami od mojego pokoju, lub na moim łóżku i autentycznie leciały mu łzy z oczek. natomiast rok temu płakałam gdy w czerwcu dowiedziałam że nie zaliczyłam matury z matematyki, mama przytulała mnie i pocieszała a Toffiś przyszedł i zaczął zlizywać mi z buzi wszystkie łzy tak jakby chciał mi przekazać żebym nie płakała...
    i ja się pytam- jak można skrzywdzić takie stworzenia?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam pieska przybłędę, prawdopodobnie ktoś go wypuscił w lesie i tak trafił do nas... Nie spotkałam w życiu kochanszego stworzonka!! :)

      Usuń
  6. Serce mi się kraja jak czytam/widzę w telewizji jak ludzie potrafią traktować żywą istotę. Sadyzm. Na przeciwko mojego domu kotka urodziła 3 kocięta. Jedno znalazło dom odrazu. Czarna koteczka mająca miesiąc trafiła do mnie ! :) Ma już całe 7 miesięcy :D Trzeci kotek wraz z mamą wciąż mieszkają na przeciwko mnie. Codziennie (!) je dokarmiam pysznymi nerkami :D Mały tak mnie 'pokochał', że dosłownie za mną biega jak tylko mnie widzi.

    Aby sytuacja się nie powtórzyła od jakiegoś czasu próbuje złapać kocią mamę (co niestety jest nie lada wyczynem) i ją po prostu wysterylizować. Trzymajcie kciuki, jutro będzie kolejne podejście...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety dziś również się nie udało... Próbuje ją złapać do najzwyklejszego transportera, i chociaz tyle czasu ją karmie wciaz jest strasznie plochliwa ...

      Usuń
  7. Też kiedyś byłam wolontariuszką w schronisku i szkoda mi tych wszystkich zwierząt, które nie mają domu. Ja mam kota i psa obie są przygarnięte i nie są rasowe.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba nie umiałabym być wolontariuszką- płakałabym po tym całymi dniami.

    Ale staram się finansowo wspierać.

    kamilo: jeśli to schronisko ma jakieś konto, na które można ofiarować darowiznę to podaj mi na moim blogu dane do przelewu, wspomogę na ile mogę.

    alexz: trzymam kciuki, mądrze myślisz, bo wysterlizowana kotka=brak nastęnych bezdomnych stworzeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko schronisko jest rozwiązaniem - można wspierać na wiele sposobów, przede wszystkim nie przechodzić obojętnie :) Wsparcie finansowe to też wielki krok :***

      Usuń
    2. ja również chętnie ofiaruję darowiznę na konto schroniska więc prosimy o dane ! :)

      Usuń
    3. Moje kochane, zajrzyjcie na http://schroniskomilanowek.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=6&Itemid=6 - wytłuszczonym drukiem jest akapit "Wsparcie finansowe". Jest tutaj nr konta, na który można wpłacać pieniążki. :) Zachęcam również do wirtualnych adopcji, które wymagają jednak większej regularności... Bardzo się cieszę, że pojawił się tak duży odzew. Pozdrawiam Was serdecznie, wielkie hau i miau od naszych zwierzaków! :)

      Usuń
  9. Dziewczyny, niezmiernie się cieszę, że takie wspaniałe osoby jak Wy odwiedzają mojego bloga :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Stosunek do "braci mniejszych" określa nasze człowieczeństewo.

    OdpowiedzUsuń
  11. lzy lecialy mi po policzkach kiedy to czytalam.

    jestem ogromna psiara i krzywda zwierzat bardzo mnie boli. ze wstydem jednak przyznam ze nigdy w zyciu nei odwazylam sie na wolontariat w schronisku mimo ze bardzo chcialam tego sprobowac. czuje ze jestem na to za slaba i nie wiedzialabym w ktora strone sie ruszyc aby pomoc wszystkim na raz. najchetniej wzielabym kazdego psiaka do siebie, nie potrafilabym stamtad wyjsc...

    pamietam ze w szkole na kazda zbiorke kocy, kasz, karmy do schroniska nosilam całe wory potrzebnych rzeczy, moj 1% podatku w przyszlosci tez na pewno trafi do zwierzat.

    podziwiam osoby ktore daja rade w schroniskach zajmowac sie zwierzetami, sa bardzo silne i maja wielkie serce.




    chcialam jeszcze poruszyc kwestie tego jak w polsce ludzie "przejmuja sie" losem zwierzat... niedawno na dzialce obok mojego rodzinnego domu koles wynajal klatke dla psa. biedna suczka owczarka niemieckiego zyje tak pod jakas zapadnieta blacha, przytula sie do mokrego sgnitego koca i pije deszczowke. wlasciciel przychodzi raz dziennie, siada na pienku i pije piwo przy papierosku po czym wraca do domu w bloku. dzwonilismy parokrotnie na straz miejsca aby zglosic zaniedbanie, ale przyjechali, zrobili zdjecia i pojechali. pies zyje dalej tak jak zyl, ucieka z niego cala radosc oczy staja sie puste... mam w planach wyslac zdjecia pieska do TOZu ale mam wrazenie ze i tak nic nie zdzialam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś w błędzie! Koniecznie podejmij kroki! Nie wiem, o jakim mieście mowa, ale na pewno działa TOZ i zapewne jeszcze jakaś fundacja/stowarzyszenie/organizacja zajmująca się zwierzętami czy też szeroko pojętą ekologią, proponuję uderzyć w różne miejsca działające w pobliżu - warto! Do naszego schroniska trafia wiele psiaków z takich interwencji... Prawda jest też taka, że Tobie jako osobie prywatnej jest ciężej niż TOZ-owi lub innej organizacji działać, w związku z czym tym bardziej powinnaś zgłosić się do nich po pomoc. Pamiętaj, każdy dzień zwłoki to kolejny dzień cierpienia...
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Kamila.
      PS. Wolontariat w schronisku wydaje się być najsmutniejszą rzeczą pod słońcem, ale jeśli każdy by myślał, że 'i tak nie pomoże wszystkim' - to żaden pies nie otrzymałby pomocy... Może w przyszłości jednak się zdecydujesz, warto :)

      Usuń
  12. mi się serce kroi jak patrzę na te smutne oczy pełne nadziei, mimo tego że człowiek wyrządził im tyle krzywdy dalej potrafią zaufać

    OdpowiedzUsuń
  13. ja kiedyś wzięłam sunię ze schroniska, w dodatku okazało się
    że po miesiącu urodziła słodkie szczenię, ono znalazło potem super dom i tak dwie szczęśliwe suczki miały na prawdę fajne życie a my razem z nimi :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie, że napisałaś coś na ten temat... Ludzie są tak nieświadomi co się dzieje, ile jest okrucieństwa naokoło... Mnie ta zima dobijała właśnie ze względu na zwierzęta, oczywiście w każdym bloku okienka od piwnic pozamykane, jakby to w wielkim bloku robiło jakąś różnicę...
    Też byłam przez krótki czas wolontariuszką w schronisku (krótki bo potem zaczęłam pracować i czas już mi nie pozwalał), i samo zajmowanie się zwierzakami było super i dawało poczucie, że robi się coś ważnego ale co ciekawe, stali wolontariusze bardzo negatywnie podchodzili do nowych, nic nie chcieli powiedzieć, pokazać, nauczyć... I z tego co wiem to podobnie jest w innych schroniskach. Trochę to zniechęcające. Ale ogólnie jeśli tylko ktoś ma możliwość to naprawdę warto, i warto w jakikolwiek sposób wspierać różne organizacje pomagające zwierzętom. Ja 1% zawsze daję na coś takiego, i mam ustawiony stały przelew na 10 zł na jedną fundację. Dla mnie miesięcznie to jedna kawa na mieście mniej, a dla takich fundacji to podstawa działania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie są świadomi, ale leniwi, głupi i okrutni. Taka prawda niestety :/

      Usuń
  15. Sama zaadoptowałam pieska, tyle że nie ze schroniska tylko z TOZ, przygarnęłam również dwa kotki które świetnie się dogadują z moją kropą, aż dziwne :) Mój tato za to jest ogromnym fanem fretek, adoptuje i pomaga wszystkim najbardziej potrzebującym - dzięki temu ma ich w posiadaniu aż osiem :O

    OdpowiedzUsuń
  16. takie niewinne istotki...ludzie potrafią być bardzo okrutni..smutne to bardzo:(
    "Pies jest w stanie wyrazić więcej swoim ogonem w minutę
    niż jego właściciel słowami przez całe godziny".

    OdpowiedzUsuń
  17. Mnie się aż nóż w kieszeni otwiera, jak myślę o ludzkiej bezmyślności.
    Ktoś kiedyś podrzucił nam koty do piwnicy, a że nie mieliśmy pieniędzy na sterylkę 6 kotek... No cóż, na szczęście udało się wszystkie kociaki oddać do naprawdę dobrych domów. Ale szlag mnie trafia, że ludzie mogą robić takie świństwa i zwierzętom, i sąsiadom.
    Co jeszcze fajnego robią? Wypuszczają psy na wieś. Bo przecież na wsi pies wyprowadza się i karmi sam. Straży miejskiej oczywiście to nie interesuje, policji nie ma co informować, bo policjanci robią to samo. A jak taki pies przylezie na podwórko i kogoś pogryzie, a ten ktoś go łapie i czeka na właściciela, to może sobie czekać do śmierci, bo ci debile potrafią przez tydzień nie szukać psa :/ Najchętniej bym łapała i zawoziła do schroniska, ale nie przyjmują tam zwierzaków, bo jest remont i nie ma miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  18. jeżeli chodzi o wolontariat to mam mało czasu na takie sprawy, ale za to pomagam jak się da we wszystkich onlinowych akcjach!
    nie wiem czy widziałas jest taka strona akcji charytatywnej, którą popieraja gwiazdy o dokarmianiu psiaków, mozna zrobic baner z indywidualna nazwą i wrzucic na bloga, u mnie możesz zobaczyc jak on wygląda, przynajmniej tak mogę pomóc! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Również kocham zwierzęta i ostatnio byłam w schronisku dowiedzieć się o wolontariat, niestety akurat w moim schronisku trzeba mieć ukończone 18lat, bo kiedyś pies ugryzł nieletnią osobę.

    Obecnie pomagam dając koce, jedzenie i organizuję w szkole zbiórki właśnie takich rzeczy, które przydają się w schronisku.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja również kocham zwierzęta. Zachęciłaś mnie do wolontariatu i bardzo bym chciała pomagać w jakimś schronisku. Jest tyle nieszczęśliwych zwierząt! Jednak teraz mam wątpliwości: czy dam radę, czy psychicznie to wytrzymam (płaczę na każdym filmie ze zwierzętami gdy dzieje się im coś złego, gdy zobaczę bezdomnego pieska gdzieś w oddali to myślę o nim przez cały czas itp. itd.). Wiem, że jest to samolubne, ale po prostu się boję. Choć z drugiej strony myśl, że mogę im choć trochę pomóc bardzo mnie zachęca do podjęcia się wolontariatu. Dziękuję za tak wspaniały wpis i mam nadzieję, że zachęci wiele osób do pomocy lub chociaż uświadomi co dzieje się wokół nas. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  21. A ja właśnie straciłam moja ukochaną koteczkę przyjaciółke (adoptowaną od kociaka)... zginęła w tak bezsensowny i głupi sposób :-( Przepłakaliśmy non stop 2 dni...i nic nie pomaga, jest nam tak ciężko w sercach że aż tchu brak :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :(( Jakiś kocur zadusił dziś przed domem moją kiciunię :(( Wiem co czujesz :(((

      Usuń
  22. ja mam psa i 2 koty jeden zabrany z ulicy jak był malutki jakiś pan chodził po podwórkach i podrzucał malutkie kotki żenada, długo błagałam mamę żeby mi pozwoliła go wziąć do domu jakieś około 2 tygodnie wtedy musiała niestety spać na klatce schodowej ale się nią ciągle zajmowałam więc nie rozumiem jak Ci ludzie mogą tak postępować :( Też chciałam iść do schroniska na wolontariat ale powiedzieli że już jest za dużo osób czego nie rozumiem bo zawsze by się dodatkowa osoba przydała do tylu piesków...

    OdpowiedzUsuń
  23. ja też kocham zwierzaczki i dziękuje autorce za tego bloga .On może uwrażliwi ludzi na cierpienie zwierząt

    OdpowiedzUsuń