Wartościowe jedzenie to mocniejsze włosy, promienna cera i twarde paznokcie. Choć moja dieta nigdy nie opierała się jedynie na coca-coli, chipsach i zupkach chińskich, odkąd wyprowadziłam się z domu, stała się strasznie uboga w odżywcze składniki, a bogata w słodycze, nabiał i produkty mączne. Kupowałam dużo gotowych produktów, często jadłam na mieście i zapychałam się kanapkami. Przez długi czas nie zwracałam uwagi na to, co jem (ważne, aby było smaczne) i właściwie żyłam w błędnym przekonaniu, że zdrowe odżywianie wymaga większych nakładów finansowych.
Ten post ma charakter informacyjny, nie stanowi żadnego rodzaju zaleceń.
W rozmowach ze znajomymi czy nawet w komentarzach od Czytelników spotykam się ze stwierdzeniem, że aby się dobrze odżywiać trzeba wydawać co najmniej dwa razy więcej, stąd zdecydowałam się napisać właśnie ten post. Od dłuższego czasu odżywiam się naprawdę dużo bardziej zdrowo niż kiedyś, a w portfelu mam więcej pieniędzy. Muszę jeszcze zaznaczyć, że nie zrezygnowałam ze śmieciowego odżywiania na rzecz oszczędności. One są tylko miłym skutkiem ubocznym, którego właściwie się nie spodziewałam. :)
Moje podejście do odżywiania
1. Nie podchodzę do odżywiania restrykcyjnie, mimo że wielokrotnie próbowałam. Nie potrafię zrezygnować ze smakołyków, dlatego gdy o 22:00 mam ochotę na Milkę Hazelnut - idę do Żabki. :) Mimo że unikam głównie pszenicy i nabiału, od czasu do czasu skuszę się na pizzę albo kakao. Ale jest to tylko urozmaicenie, nie podstawa mojego żywienia.
2. Nie uznaję ogólnego demonizowania poszczególnych produktów, np. jajka zakwaszają, sól powoduje zatrzymywanie się wody w organizmie, a masło jeszcze coś innego. ;) Mi nie służy pszenica i kupny nabiał, ale inni mogą się źle czuć po zjedzeniu banana lub są szczęściarzami i mogą jeść wszystko. Jem to, co mi służy (dużo produktów rozgrzewających i osuszających) i odrzucam to, po czym czuję się źle.
1. Nie podchodzę do odżywiania restrykcyjnie, mimo że wielokrotnie próbowałam. Nie potrafię zrezygnować ze smakołyków, dlatego gdy o 22:00 mam ochotę na Milkę Hazelnut - idę do Żabki. :) Mimo że unikam głównie pszenicy i nabiału, od czasu do czasu skuszę się na pizzę albo kakao. Ale jest to tylko urozmaicenie, nie podstawa mojego żywienia.
2. Nie uznaję ogólnego demonizowania poszczególnych produktów, np. jajka zakwaszają, sól powoduje zatrzymywanie się wody w organizmie, a masło jeszcze coś innego. ;) Mi nie służy pszenica i kupny nabiał, ale inni mogą się źle czuć po zjedzeniu banana lub są szczęściarzami i mogą jeść wszystko. Jem to, co mi służy (dużo produktów rozgrzewających i osuszających) i odrzucam to, po czym czuję się źle.
3. Rzadko korzystam z usług sklepów z ekologiczną żywnością, ponieważ oferowane tam produkty faktycznie są dużo droższe. Zamiast tego gdy tylko mam możliwość kupuję wiele produktów w zaufanych źródłach - u małych producentów, którzy uprawiają ogródek czy hodują kury dla jajek tylko na własne potrzeby.
4. Ze swoich indywidualnych przekonań nie przepadam za mięsem i nie wyznaję zasady "obiad bez mięsa to nie obiad". Bardzo często mięso zastępują mi jajka usmażone na miękko albo kotlety sojowe czy jaglane.
5. Czytam etykiety produktów spożywczych. Przykładowo, przestałam kupować ketchup, który najlepiej smakuje, a który nie ma w sobie ani jednego pomidora, a zamiast tego używam ten, który ma przyjaźniejszy skład.
4. Ze swoich indywidualnych przekonań nie przepadam za mięsem i nie wyznaję zasady "obiad bez mięsa to nie obiad". Bardzo często mięso zastępują mi jajka usmażone na miękko albo kotlety sojowe czy jaglane.
5. Czytam etykiety produktów spożywczych. Przykładowo, przestałam kupować ketchup, który najlepiej smakuje, a który nie ma w sobie ani jednego pomidora, a zamiast tego używam ten, który ma przyjaźniejszy skład.
6. Jeśli tylko jest taka możliwość, gotuję sama.
Przykłady produktów, które jadam bardzo rzadko:
- smakowe jogurty,
- chipsy,
- gotowe dania typu "pomysł na" czy "fix",
- zupki chińskie,
- produkty mączne,
- słodzone napoje,
- zwykła herbata,
- fast-foody i kupne kanapki,
- sosy z paczki,
- parówki,
- margaryna i inne smarowidła, które mają mniej niż 82% tłuszczu,
- itp.
Przykłady produktów, które kupuję za grosze (ok. połowę taniej!) w małych gospodarstwach:
- jajka,
- mleko,
- masło.
W domu rodzinnym mamy ogródek, dzięki czemu latem i jesienią mam nieograniczony dostęp do świeżej pietruszki, cebuli, buraków, marchewek, pomidorów i innych. :) Pasją mojego taty jest pszczelarstwo, więc mam też dostęp do naturalnego do miodu i propolisu.
Przykłady produktów, które wraz z mamą przygotowuję latem i wykorzystuję jesienią i zimą:
- sok z czarnego bzu,
- syrop sosnowy,
- herbaty ziołowe,
- suszone pomidory,
- ogórki w oleju,
- itp.
Mój przykładowy jadłospis
W tym miejscu chciałam pokazać Wam mój przykładowy dzienny jadłospis wraz z kosztorysem, ale się nie odważyłam. :) Nie jestem dietetykiem i nie chcę wprowadzać Was w błąd publikując jadłospis, który ustaliłam sobie sama biorąc pod uwagę swoje indywidualne potrzeby. Każdy ma inny organizm, więc nie chciałabym komuś zaszkodzić.
Podsumowanie
Odkąd przestałam kupować słodycze, fast-foody i inne przetworzone produkty w ogromnych ilościach, czuję się o wiele lepiej i jednocześnie przekonałam się, że to właśnie na te produkty schodzi najwięcej pieniędzy. Nie lubię spędzać w kuchni całego dnia, więc dania, które sobie przyrządzam są lekkie, szybkie i bardzo proste.
Jeśli mam ochotę na Almette - przygotowuję sobie w domu coś podobnego. W cenie 100 g gotowego serka mam co najmniej 250 g własnoręcznie przyrządzonego, który ma o wiele wartościowszą tabelę kalorii. Gdy mam ochotę na chleb, zamiast 4 zł na chleb pszenny o długim składzie kupuję prosty chleb żytni, który kosztuje w Almie ok. 2 zł. Gdy chcę wypić mleko i nie mam dostępu do takiego prosto od krowy, dopłacam 2 zł i kupuję kozie. Gdy mam ochotę na słodki napój - wyciskam sok z dwóch jabłek i plasterka imbiru, który kosztuje mnie mniej niż 1 zł. Jeszcze do niedawna miesięcznie wydawałam ok. 100 zł na samą czekoladę, od której byłam uzależniona. Za taką kwotę można kupić 10 kg kaszy jaglanej, 500 ml tranu norweskiego albo 5 kg eko słonecznika. ;)
Nie oszczędzam na jedzeniu i nie to jest przesłaniem tego wpisu. Chciałam tylko pokazać, że za to, co wydaje się na słodkości, papierosy, chipsy i zamawianie pizzy, można mieć o wiele więcej pożywniejszych dań. Nie trzeba kupować owoców goji, nasion chia czy przedrożonego oleju arganowego do sałatek, aby się lepiej odżywiać. :) Wystarczy trochę poczytać na temat racjonalnego odżywiania i przede wszystkim słuchać potrzeb swojego organizmu. Potem zostaje tylko rozeznanie się w terenie, znalezienie odpowiednich przepisów i praca nad organizacją czasu. Dla chcącego nic trudnego. :-)
Dla mnie najgorsze są wyjazdy - wtedy wychodzę z formy i wracam do starych nawyków, po czym trudno mi znów wskoczyć na właściwe tory. Mimo wszystko uważam, że zdrowe odżywianie wcale nie musi być drogie, wystarczą tylko chęci. Zgadzacie się ze mną?
Jeśli mam ochotę na Almette - przygotowuję sobie w domu coś podobnego. W cenie 100 g gotowego serka mam co najmniej 250 g własnoręcznie przyrządzonego, który ma o wiele wartościowszą tabelę kalorii. Gdy mam ochotę na chleb, zamiast 4 zł na chleb pszenny o długim składzie kupuję prosty chleb żytni, który kosztuje w Almie ok. 2 zł. Gdy chcę wypić mleko i nie mam dostępu do takiego prosto od krowy, dopłacam 2 zł i kupuję kozie. Gdy mam ochotę na słodki napój - wyciskam sok z dwóch jabłek i plasterka imbiru, który kosztuje mnie mniej niż 1 zł. Jeszcze do niedawna miesięcznie wydawałam ok. 100 zł na samą czekoladę, od której byłam uzależniona. Za taką kwotę można kupić 10 kg kaszy jaglanej, 500 ml tranu norweskiego albo 5 kg eko słonecznika. ;)
Nie oszczędzam na jedzeniu i nie to jest przesłaniem tego wpisu. Chciałam tylko pokazać, że za to, co wydaje się na słodkości, papierosy, chipsy i zamawianie pizzy, można mieć o wiele więcej pożywniejszych dań. Nie trzeba kupować owoców goji, nasion chia czy przedrożonego oleju arganowego do sałatek, aby się lepiej odżywiać. :) Wystarczy trochę poczytać na temat racjonalnego odżywiania i przede wszystkim słuchać potrzeb swojego organizmu. Potem zostaje tylko rozeznanie się w terenie, znalezienie odpowiednich przepisów i praca nad organizacją czasu. Dla chcącego nic trudnego. :-)
Dla mnie najgorsze są wyjazdy - wtedy wychodzę z formy i wracam do starych nawyków, po czym trudno mi znów wskoczyć na właściwe tory. Mimo wszystko uważam, że zdrowe odżywianie wcale nie musi być drogie, wystarczą tylko chęci. Zgadzacie się ze mną?
Masz rację:) Ja też od jakiegoś czasu jem mniej złych rzeczy, jem różnorodnie i czuję się dużo lepiej. Niestety nie jestem w stanie zrezygnować z mąki, pieczywo to u mnie podstawa wszystkiego, ale poza tym jest ok. Już i tak wielkim postępem jest to, że nie na każde śniadanie jem kanapki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Monika
To ja z innej beczki :) W drogerii Kosmyk odżywki GlissKur tylko po 9 zł! :)) Ja już lece żeby zostały choć dwie sztuki dla mnie :D
Usuńhttp://www.kosmyk.com.pl/promocje.html
Pozdrawiam :)
Ja niestety wciąż mam tendencję do Twojego starego trybu odżywiania się. Zwłaszcza jak wyjeżdża moja mama. Wtedy najzwyczajniej w świecie nie chce mi się przygotowywać posiłków od zera, więc kupuję gotowce. Masakra... Może do tego trzeba dojrzeć xd
OdpowiedzUsuńhej, mam pytanie o odzywke ice cream argan age, dalej ja polecasz?
OdpowiedzUsuńTak :) Jeśli masz porowate włosy, powinna się sprawdzić. Do włosów bardzo suchych i zniszczonych będzie pewnie za lekka.
UsuńJa staram się jeść przede wszystkim produkty dobre jakościowo, jestem maniaczką czytania etykiet:) Po pewnym czasie "słabe" jedzenie przestaje smakować. Wolę zjeść mniej, ale lepsze niż napchać się byle czym. Z Twojej listy produktów, które spożywasz bardzo rzadko, to poza produktami mącznymi i herbatą (ale herbatę kupuję tylko firmy Clipper i bardzo polecam), reszty nie jem wcale albo naprawdę od święta:) Serio, lepiej kupić naturalny jogurt, dodać do niego trochę miodu i/lub świeżych owoców. Ostatnimi czasy nakręciłam się też, żeby starać się kupować jak najwięcej polskich produktów, od polskich producentów i w polskich sklepach. Wiadomo, bez żadnego wielkiego rygoru, ale mając do wyboru sałatę pochodzącą z Włoch i z Polski, biorę tę drugą, mimo wyższej ceny.
OdpowiedzUsuńJedynym moich większym grzechem są słodycze, ale wychodzę z założenia, że sprawiają mi tyle radości, że nie ma co się przejmować, a szczęśliwszy człowiek, też jest zdrowszy;)
P.S. Osobom bardzo zabieganym, nie lubiącym gotować itd. polecam m.in. zupy Eat Me! a osobom z Trójmiasta lokale Loveat. Bardzo mnie to cieszy, że powstają takie firmy i miejsca, które starają się, żeby było nie tylko szybko, ale także zdrowo:)
Masz bardzo zdrowe podejście do tematu odżywiania:) Sklepy z ekologiczną żywnością często nie mają z nią nic wspólnego, ja też preferuje domowe przetwory, jajka z małych wiejskich gospodarstw, owoce sezonowe, niestety w dzisiejszym świecie nie da się spożywać tylko zdrowych, nieprzetworzonych produktów.
OdpowiedzUsuńA ja się nie zgodzę. Odkąd dbam o włosy, staram się odżywiać lepiej i moje wydatki na jedzenie są niestety wysokie. Z góry zaznaczam, że nie żywię się w fast foodach, słodycze i chipsy jem w małych ilościach z 5 razy w miesiącu i wiem, że potrafią znacznie podnieść wydatki... Nie o tym jednak chciałam...
OdpowiedzUsuńPrzykład zdrowego jedzenia: łosoś od 70zł/kg, mięso o krótkim składzie bez chemicznych dodatków od 40zł/kg, mleko z mlekomatu 4zł/litr (w Biedronce mleko w kartonie kosztuje ok 2zł), jaja od kur z wybiegu bez dodatków 1zł za sztukę (jaja gorszej jakości są ponad 2 razy tańsze!), przykłady można by mnożyć i mnożyć...
Wiem, że np. taka kasza jaglana jest bardzo tania. Ale samej kaszy się przecież nie je :) Jak się doliczy dodatki w postaci warzyw i mięsa na jeden posiłek, to robi się spora kwota. Kanapki z chemicznym serkiem albo gotowe pierogi ruskie, wychodzą zdecydowanie taniej...
w stosunku do tego, co dostaje rolnik podane przez Ciebie ceny niestety są zawyżone cztero-, pięciokrotnie, ehhh...
UsuńDokładnie. Mój tata jest rolnikiem i uwierzcie mi, on nie dostaje 40 zł za kg mięsa. Dla przykładu: cena prosiąt 6-7 zł/kg (w zależności co znowu Putin wymyśli). A moja mama sprzedaje jajka za 60-70 gr/szt. Kury oczywiście chadzają sobie, gdzie im się podoba. Dlatego, jeśli tylko ktoś ma możliwość, warto odwiedzić gospodarstwa rolne. Ale ludzie są wredni i głupi. Moi rodzice musieli sprzedać krowy, ponieważ ludzie ze wsi woleli mleko ze sklepu, a jedna sąsiadka puściła plotę, że śmietana od nas jest dziwna.
UsuńSkąd ja to znam... Mój teść jest rolnikiem i też już nie ma krów mlecznych... Hoduje kury z wolnego wybiegu i też cena za jajko wynosi 60-70gr/szt. Także wystarczy poszukać i można znaleźć tańsze i dobre produkty!
UsuńOstatnio jechałam pociagiem z miłym panem, który opowiadał, że z żoną starają się jeść to, co sami "wytworzą" - robią przetwory z własnych owoców, chodują kury i krowe, żona piecze chleb i bułki - i generalnie to wychwalał i promował takie zdrowe odżywianie, z czym też sama się zgadzam ;) jedynie ubolewał nad cenami ziemniaków, przeliczył koszty i mówił, że gdyby chciał sprzedawać je tak, aby na nich nie tracić (nawet nie zarabiać, po prostu nie tracić), to musiałby sprzedawać za 6 złł/kg ;( bardzo się zdziwiłam nad tak dużą ceną, ale mówił, że on ich niczym chemicznym nie nawozi, bo chce zdrowe mieć i po to się tym zajmuje, żeby były bez chemii. Więc moze faktycznie czasem jest tak, że niektóre zdrowe rzeczy są droższe niż te łatwiej dostępne i naszpikowane chemią...
UsuńAczkolwiek też uważam, że można odżywiać się zdrowo i nie wydawać majątku ;) pamietam jak kiedyś nie miałam za bardzo kasy, więc siłą rzeczy nie kupowałam słodyczy i po pewnym czasie nawet nie czułam potrzeby zjedzenia batonika, ciastek... teraz widzę, że to nie tylko dobre dla zdrowia, ale i dla portfela ;) zdecydowanie! mam ochotę coś przegryść? najtanszy lion kosztuje powyżej złotówki, a duże jabłko mniej niż 1 zł... podobnie z orzechami, czy suszoną żurawiną - przecież nikt od razu nie wpieprza całego kilograma za 20-40 zł :D
Śmieszą też mnie niektórzy, którzy mówią, że jedzą w macu, żeby zjeść szybko i tanio obiad. Szczerze mówiąc, żeby poczuć się najedzoną to muszę zjeść zestaw 2for you, czy jakoś tak, same frytki czy ta bułka jest za mało dla mnie. A za 5,50 można przecież kupić jakąś zdrową mąkę, otręby, owoce czy własnej roboty drzem i tyle zdrowych naleśników wychodzi, że to się w głowie nie mieści :P :)
Sok z czarnego bzu... ogólnie kusi mnie zrobienie go, ale boję się, bo nikt w domu nie ma z tym doświadczenia, a to zbierane w nieodpowiednim momencie chyba są trujące, prawda?
Paulina ;)
Niestety, w Anglii moim zdaniem zdrowe odżywianie jest dużo droższe. Z 1 funta możemy kupić gotowe dania (ok. 400g porcja lasagne, spaghetti, curry itp.), mrożoną pizze, multipack batoników czy chipsów. Za opakowanie winogron (400g) zapłacimy już 2 funty. Nie zmienia to jednak faktu, że chcieć to móc. Jedząc zdrowo myślę, że wydaję ok. 20% więcej na jedzenie tygodniowo, nie jest więc to suma, która ma bardzo drastyczny wpływ na nasz budżet. Zamiast fast foodów, czy zamawianego jedzenia zrobię zakupy w sklepie ze zdrową i organiczną żywnością i w sumie na jedno wychodzi na dłuższą metę tak naprawdę. A zdecydowanie odczuwam same plusy tej zmiany :-)
OdpowiedzUsuńZgadzam się też z Tobą, że należy słuchać swojego organizmu. Ja też bardzo lubię słodycze i nie chcę się karać ich całkowitym odstawieniem i być niczym chmura gradowa. Staram się za to wybierać zdrowsze słodycze, z dobrym składem - chałwę, czekoladę z dużą zawartością kakao i dodatkiem orzechów czy suszonych owoców, musy owocowe, "żelki" zrobione z puree owocowego, ciastka z mąki orkiszowej zamiast pszennej itp. Oczywiście nie odżywiam się tak cały czas - brak mi czasem a/samozaparcia b/chęci c/czasu d/pieniędzy, ale w ciągu sześciu miesięcy zrobiłam ogromną zmianę w moich nawykach żywnościowych i jestem z siebie bardzo zadowolona. Dodatkowo jeszcze bym podkreśliła istotność zasady małych kroków. Bez szokujących dużych zmian za jednym zamachem :-)
Zgadzam się że na słodycze i fast foody oraz gotowe dania idzie najwięcej pieniędzy (jakbyśmy obliczyli ile kosztuje kupny obiad gotowy np. z biedronki i robiony, to duża różnica, a ceny słodyczy warto sprawdzać na kilogramy). Jednak zdrowe żywienie kosztuje, sama czytam etykiety WSZYSTKIEGO w sklepie i widzę że za lepsze składowo produkty zwykle się dopłaca (choć nie zawsze!). Także rachunki mam mniej więcej te same, ale jem zdrowiej więc jest na plus :) Bardzo dużo mi dały programy Bosackiej w tym względzie, teraz zastanawiam się 2 razy zanim pójdę do kawiarni lub restauracji (tam nie mogę czytać składu ;)
OdpowiedzUsuńJa przykładam sporą wagę do tego co jem, ale też nie jestem zwolenniczką demonizowania. Przede wszystkim gotuję sama - nie daję się zwariować produktom eko, wybieram to co lubię, ale patrzę na składy. Wolę czasem dopłacić parę zł do pełnowartościowego produktu niż napchać się świństwem. Nie lubię gotowych dań, wszelkich gotowców w słoikach, ufam temu co sama przygotuję. Cały czas dążę do tego, aby spożywać więcej owoców i warzyw, ale nadchodzi ten paskudny okres, w którym ciężko o warzywa nie pędzone w szklarniach. Całe szczęście, że generalnie nie mam produktów, które by mi nie służyły i od czasu do czasu nawet zupkę chińską wciągnę :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twoje podejście do tematu odżywiania:) Ja np. uważam, że kanapki nie muszą być wcale takim złem. Ja nie jestem w stanie zaakceptować smaku owsianki, która jest aktualnie bardzo popularna na śniadanie, więc w większości przypadków jem kanapki. Dwie kromki chleba pełnoziarnistego, posmarowane odrobiną masła, sałata, pomidor, ogórek, papryka, chuda drobiowa wędlina, ryba wędzona, twarożek - wszystko czego dusza zapragnie, oczywiście w ramach zdrowego rozsądku:)
OdpowiedzUsuńMam natomiast problem, z tworzeniem nowych dań obiadowych... Internet jest pełen inspiracji, ale u mnie i tak kończy się na tradycyjnych, mało zdrowych daniach kuchni polskiej - z braku czasu i lenistwa...
Pozdrawiam,
Beata.
Beata, mam podobne problemy z mobilizacją, ale staram się z tym walczyć :)
UsuńPolecam bloga qchenne-inspiracje.blogspot.com
Usuńco tydzien publikowane sa jadlospisy na każdy dzień. Sama nie stosuje się do nich w 100% ale czasem wykorzystuje jakiś przepis. Autorka bloga wyliczyła że tygodniowy jadlospis wynosi 100 zl na osobe ;o ale myślę że i tak warto się zainspirować :)
Muszę to napisać, bo odniosłam wrażenie, że mleko kozie mogłoby uchodzić za zdrowsze! Mleko UHT jest zdrowe i absolutnie nie ma co się obawiać dlugiego terminu przydatności a co za tym idzie niższej ceny... jest to efekt pasteryzacji, czyli procesu mającego na celu inaktywacje drobnoustrojów i mikroflory wegetatywnej. Przeprowadza się go w wys. temp i krótkim czasie. Poza tym w mleczarniach restrykcje przy przyjmowaniu mleka są ogromne.. od razu pobierana jest próbka która się bada pod względem substancji. hamujących...antybiotyków itp. Ponad to niejednokrotnie badania wykazały, iż mleko pasteryzowane czy steryizowane nie różnią się od siebie pod względem wartości odżywczych, witaminowych itd. :)
OdpowiedzUsuńOd tak musiałam napisać ;)
Tak, ale mi nie służy kupne mleko krowie, a kozie tak :( Z kolei takie prosto od krowy też jest dla mnie ok. W tym kontekście to napisałam :)
UsuńA ja znowu o włosach...Zapuszczam naturalne i te pasma, które są najjaśniejsze wypadają teraz na długości końcówek i kilka centymentów nad nimi. Natalio czy sądzisz, że lepiej ściąć jakieś 10 cm włosów i pozbyć się tych najbardziej rozjaśnionych i suchych włosów, czy lepiej nadal je bardzo mocno odżywiać i podcinać systematycznie co miesiąc? Chciałabym zapuścić włosy, ale z drugiej strony mam już dosyć tych wysuszonych rozjaśnionych partii
OdpowiedzUsuńJeśli nie boisz się zmian spróbuj :) zniszczonych już nic nie odbuduje.. ;)
UsuńZgadzam się i potwierdzam, zdrowe odżywianie nie musi być drogie :)
OdpowiedzUsuńMusiałam zrezygnować z gotowej żywności i wszystko co jem gotuję sama z prostych składników, a nie żałuję sobie - są i sałatki, i ryba, i mięso prawie codziennie (jestem mięsożerna), orzechy, jest i czekolada i ciasteczka.
Mój brat żywiąc się "normalnie" wydaje na jedzenie mniej więcej tyle co ja na "drogą dietę".
Fajny post. Dałaś mi do myślenia tym, że wydawałaś 100 zł na czekoladę. Wydaje mi się to kupą kasy, a tak naprawdę to całkiem możliwe, że tyle się wydaje zupełnie niepostrzeżenie. Ostatnio wymyśliłam, że będę notować dokładnie ile wydałam i na co i choć opornie mi to idzie, to stałam się chyba nieco rozważniejsza w sklepie. :)
OdpowiedzUsuńpdobrze mowi, dac jej piwa! My mamy podobna liste, tyle, ze jemy duzo nabialu (bo nam - dzieki Bogu - nie szkodzi) oraz nie przejmujemy sie az tak bardzo glutenem. Staram sie kupowac pieczywo zytnie, ale moj maz woli pszenne, mamy wiec pszenne weekendowe sniadania z ciabatta :)
OdpowiedzUsuńI zgodze sie, ze zdrowo nie musi rownac sie drogo. Po poczatkowym okresie zachlysniecia i zaplenienia kuchni quinoa, chia i goji, teraz stawiam na marchewke (dzis zupa marchewkowa), buraczki (salatka) i swojskie, tanie kasze zamiast czarnego ryzu. Seler, por, pietruszka itp tez sa tanie, a jezeli zrobimy Z NICH obiad, traktujac je jako podstawe, a nie dodatek, nie bedzie to az tak drogie.
A ja zazdroszczę osadzonych w naturze rodziców, zwłaszcza taty-pszczelarza:-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhm...a gdzie kupujesz litr koziego mleka za 5 zł?
OdpowiedzUsuń0,5 l :) ale wolę 0,5 koziego niż 1 l kupnego krowiego :)
Usuńa co jest w tym największym słoiku? :)
OdpowiedzUsuńZebrany przeze mnie czarny bez - kwiaty :)
UsuńOlejowanie i maski czyli emolienty i czasem hemuktanty. Jak podejrzewam przydalyby sie czasem proteiny. W jakiej formie je uzyc? Kupic jakas odzywke proteinowa(jaka)i nakladac po myciu czy moze nakladac na emolienty w w postaci naolejowanych wlosow?
OdpowiedzUsuńMoże być maska, a mogą być domowe sposoby, np. żółtko. Ja stosowałabym najpierw proteiny, a potem humektanty + emolienty w jednej masce. Ale to zależy od włosów :)
UsuńMożesz też nakładać proteinową maskę na naolejowane włosy, nie ma problemu :)
UsuńTo prawda, wyjazdy są najgorsze... Chociaż mnie rozbijają też dni, kiedy muszę wyjść wcześnie rano i spędzić dużo czasu na mieście...
OdpowiedzUsuńMam to samo z wyjazdami ;/ Zawsze się denerwuje bo w miejscowościach turystycznych bardzo ciężko zjeść coś zdrowego co nie zrujnuje naszej kieszeni, więc koniec końców kończy się na żywności jakiej normalnie staram się nie jadać a po powrocie mam problem żeby wrócić na dobrą drogę.
OdpowiedzUsuńJa mogę pić mleko, ale nie jako mój pierwszy posiłek i raczej rzadko w kawie, bo robi mi się niedobrze. A tak, w ciągu dnia to mogę;P
OdpowiedzUsuńNie jem czipsów, bo nie mogę. Nie jem też fixów, bo też nie mogę (od 6 lat mam problemy z żołądkiem).
Ale np miód jem w przerażająco dużych ilościach :) I lekarze zawsze się dziwili jak leżałam w szpitalu i na śniadanie miód mi mama przynosiła :P Twierdzili, że nie mam prawa się po tym dobrze czuć:P cóż - miód jem od małego i tak mi zostało, mój żołądek nie ma prawa protestować hehe ;P I też mamy znajomego pszczelarza i wiemy, że jego miód jest po prostu dobry.
Jeśli chodzi o jajka to zawsze mam od znajomych, po niskiej cenie i z hodowli "dla siebie" - nadmiar zawsze sprzedają i zawsze mają nadmiar, także jestem stałym klientem :P
A słodycze to uzależnienie od którego się nie uwolnię :P co jakiś czas muszę zjeść coś słodkiego:P
Ja też staram się jeść racjonalnie, dzięki temu czuje się dobrze, jedynie bananów nie mogę w dużych ilościach jeść a szkoda bo je uwielbiam. Jak byłam mała to wiecznie mamie chorowała na zapalenie płuc lub oskrzeli odkąd zawiozła nas mama do babci, która miała kozę i dawała nam pić mleko kozie to przestałam chorować. Teraz gdy jestem w ciąży większą wagę przywiązuje co jem staram się ograniczać słodycze ale ciężko zwłaszcza w drugim trymestrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Z mojej strony nie wygląda to tak różowo... weźmy - dla wielu wciąż najbardziej powszedni - chleb. Stałam ostatnio przed ścianą pieczywa, czytając etykiety. Znalazłam w końcu bocheneczek (330g) zwykłego chleba, nie z ciasta głęboko mrożonego za...6,99. Od pewnego czasu kupuję pyszny, pełnoziarnisty chleb z dodatkiem suszonych owoców - wypieka go pani-pasjonatka dla małego grona. Cena - 8 zł. Na pewno warto zdrowo jeść. Ale to niestety jednak kosztuje... przynajmniej z perspektywy osoby, która nigdy na śmieciowe jedzenie oraz posiłki na mięśnie nie wydawała, ale też nie zwracała szczególnej uwagi na etykiety...
OdpowiedzUsuńpieczenie własnego chleba od czasu do czasu jest świetną opcją i do tego wcale nie jest trudne :)
UsuńA cenami mnie zaskoczyłaś - mieszkając w Krakowie, spokojnie kupie chleb bez dodatku mąki pszennej, które zazwyczaj są niby droższe, w cenie 3-4 złotych :)
Świetnie, że masz silną wolę i potrafisz się zdrowo odżywiać. Przy moim obecnym trybie życia przejście na całkowicie na zdrową dietę jest trudne. Staram się jednak jeść, jak najwięcej zdrowych produktów, by zrównoważyć te złe jedzenie. Czy mogłabyś polecić zdrowe, bezmleczne, dość szybkie do przyrządzenia i zjedzenia śniadanie dla osoby wiecznie nienajedzonej ?
OdpowiedzUsuńEmilia
W diecie wegańskiej jest zasada że możesz jeść ile chcesz, nie musisz się ograniczać :) Polecam dania wegańśkie dla Ciebie jako "nienajedzonej " :D
UsuńWydaje mi się, że wszystko zależy od punktu widzenia. Najtańszy chleb pszenny wyjdzie taniej niż upieczony w domu z pełnoziarnistej mąki. Nie każdy serek do chleba wyjdzie drożej od własnoręcznie robionego, w marketach jest pełno marek własnych. Wydaje mi się, że najtańsza opcja zdrowa wyjdzie drożej od najtańszej niezdrowej. Jedzenie ze średniej półki też wyjdzie drożej. Jem moim zdaniem drogo, teraz wychodzi ok. 15zł/dzień, ale gdy na zimę warzywa i owoce podrożeją, będzie to ok. 20zł. Chętnie bym się dowiedziała, ile dziennie wydają na jedzenie inni dla porównania.
OdpowiedzUsuńJak poczytasz etykiety, to wiecej na kasie zaplacisz, ale ja przestalam kupowac hurtowo slodyczy i niezdrowe przekaski, napoje slodzone oraz dania gotowe i wyszlo, ze ile na tym zaoszczedzilam to tyle samo wydalam na bardziej jakoscio jedzenie. cenowo tyle samo, a korzysci dla organizmu o niebo wiecej!
OdpowiedzUsuńOd dzieciństwa jadłam zdrowo, mieszkałam na wsi, począwszy od owoców i warzyw po mięso, mleko, jaja miałam z upraw i hodowli rodziców, dzięki temu miałam extra figurę, mega zdrowe i mocne włosy, ale przyszły czasy liceum potem studia i się zaczęło, fast foody, eksperymenty z włosami, a w efekcie moja figura już nie jest taka jakbym chciała, z włosami mam cały czas problem, nadmierne wypadanie, przesuszone końcówki, I zaczęłam powrót do dzieciństwa, jak wracam do domu to cały weekend szykuję sobie "wyprawkę" zdrowej żywności :) W wakacje nie wychodziłam z kuchni robiąc przetwory (dżemy, sosy do spaghetti, ogórki itp.). Nawet wolę ziemniaki z uprawy taty niż te ze sklepu faszerowane środkami do ochrony roślin...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ewa
Ooo tak Natalko, zgadzam sie z Toba w 100%. Nie trzeba wydawac fortuny by zdrowo sie odzywiac. Ja kupuje owoce, warzywa i ryby na targu, w sklepie z ekologiczna zywnoscia chyba nigdy nic nie kupilam bo szkoda kasy. I tak jak piszesz nie trzeba wcinac owocow Goji by zdrowo sie odzywiac :)
OdpowiedzUsuńostatnio mój organizm przeszedł jakiś kryzys, od niezdrowego odżywiania, palenia papierosów i picia małej ilości wody zaczęłam źle się czuć. jadłam a byłam cały czas głodna, poczułam wyraźnie że brakuje mi warzyw i zdrowszego jedzenia. zaczęłam jeść sałatki, smażę na oleju kokosowym, trochę odrzuca mnie od mięsa, chcę rzucić papierosy.niestety nie mam dostępu do zdrowych jajek albo warzyw z ogródka ale staram się i mam nadzieję zmienić moje odżywianie na lepsze. podejrzewam że nie będzie tak tanio ale zobaczymy. fajny post :)
OdpowiedzUsuńPolecasz jakieś blogi ze zdrowymi jadłospisami?
OdpowiedzUsuńPisałam też na ten temat u siebie. Ludzie kojarzą zdrową żywność z "eko, bio, organic", które kosztują krocie, lecz nie rozumieją zamysłu "czystego" odżywiania :) Od kiedy jem zdrowo wydaję o wiele mniej na jedzenie.
OdpowiedzUsuńMasz rację :), ja nigdy za fast foodami nie przepadałam, jeśli pizza, to ta zrobiona samodzielnie, keczup, majonez i musztarda mogą dla mnie nie istnieć, tak samo jak nie jem kiełbas i parówek. Ale teraz dzięki tobie i Anwen coraz częściej się zastanawiam czy trochę nie ograniczyć glutenu, może to jest właśnie mój problem wiecznie wystającego brzucha, bo waga i BMI jest w normie, a nawet poniżej, tylko ten brzuch !
OdpowiedzUsuńTeż staram się jeść zdrowo, chociaż nie zawsze mi to wychodzi, zwłaszcza jeśli jestem zawalona nauką. Jestem jednak dumna z siebie, że nie kupuję już słodyczy typu batoniki, wafelki o bardzo długich składach. Kiedy mam ochotę na coś czekoladowego to kupuję sobie gorzką czekoladę Lind, która ma po prostu piękny skład i jest pyszna, ale okazyjnie sięgam także po Milkę czy Kinder choccolate ;)
OdpowiedzUsuńTeż przy domu rodzinnym mamy ogródek i zawsze zimą zajadam się własnym kiszonymi ogórkami. Zaciekawiłaś mnie też suszonymi pomidorami. Myślisz, że koktajlowe by się do tego nadały?
Ja też staram się dobrze odżywiać, zwłaszcza że jestem w ciąży, ale muszę zaznaczyć, że nie każdy ma takie szczęście, że ma dostęp do ogródka, skąd będzie miał warzywa, owoce, także tańsze jajka czy mleko od krowy. Niektóre warzywa kupuję w sezonie jak są tanie i mrożę (np. papryka), ale to wyjątki. Robimy sami chleb, sok, ostatnio i wędliny, i muszę przyznać, że schodzi na to trochę pieniędzy mimo wszystko. Nigdy nie kupowałam dużo fast foodów to rzadkość w mojej diecie, ale jeśli np. kanapka ze zwykłego pszennego chleba wyjdzie mi taniej niż sałatka albo jakaś inna zdrowa potrawa
OdpowiedzUsuńJa jem bardzo duzo kaszy gryczanej i innych. Duzo,owocow,warzyw,a poprawy nie widze :(
OdpowiedzUsuńJa mam podobnie. Zwracam uwagę na to, aby nie brakowało mi minerałów i witamin, które są podstawą zdrowia. Chociaż też sięgam po suplementy z apteki i sklepów zielarskich, szczególnie po chorobie lub przed/po miesiączce. Teraz piję glinkę kaolinową, która jest źródłem krzemu i chyba włosy zaczęły mi szybciej rosnąć.
OdpowiedzUsuńu mnie niestety odżywianie nie jest takie jakie powinno być :(
OdpowiedzUsuńZ jakiego powodu unikasz herbaty? Może brzmi trochę obcesowo, ale ciekawią mnie względy żywieniowe jeżeli o nią chodzi. Herbatoholiczka ;)
OdpowiedzUsuńWychładza :( Zdecydowanie wybieram zioła rozgrzewające :)
UsuńTeż byłam herbatoholiczką (dalej jestem), ale odkąd przestałam słodzić to czarnej herbaty już w ogóle nie piję, wolę zielone, ziołowe lub owocowe :)
UsuńŚwietny wpis :) Wiadomo że lepiej kupować na targach i małych gospodarstwach :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy ;*
____________________________
http://magiclovv.blogspot.com/
Mądre i racjonalne podejście, w wielu wymienionych zachowaniach mam podobnie.
OdpowiedzUsuń"Wartościowe jedzenie to (...) promienna cera" - szkoda, że nie jest to prawdą. Niektórzy rodzą się ze wspaniałymi hormonami i może u nich tak jest i może masz to szczęście, ale cóż z tego jeśli jem zdrowo i lekko, a chodzę z mega krostami, bo hormony złe?? Nie każdy może sobie tak powiedzieć, niestety..
OdpowiedzUsuńto nie Twoja wina, że masz takie a nie inne problemy hormonalne. spójrz na to z innej strony - co by było gdybyś zaczeła jeść same niezdrowe żarcie " bo i tak mi to nic nie daje" - byłby dwa razy gorzej.
Usuńpewnie, że się zgadzam! ludzie często mylą pojęcie 'zdrowy' ze 'skomplikowany' i stąd to błędne wyobrażenie o sporych wydatkach! fajnie, że obalasz ten mit własnym przykładem ; )
OdpowiedzUsuńNo to możemy sobie przybić piątkę. Dokładnie mam takie same podejście. Nie masz się czego bać w opublikowaniu swojego jadłospisu. Czytelnicy będą wiedzieć, że dietetyczką nie jesteś, a nowi doczytają. A jadłospis może być inspiracją do tego, żeby ktoś zmienił nawyki żywieniowe jeśli pokażesz, że jesz jednocześnie smacznie i zdrowo. :)
OdpowiedzUsuń